2016-12-06,
Rowery na prąd, autobusy na prąd, a ostatnio samochody osobowe na prąd - w erę szału dopiero wpadamy. Prawda jest zgoła inna. Pojazdy z silnikami napędzanymi prądem to katastrofa ekologiczna. Nie jesteśmy wszyscy elektrykami, fizykami, chemikami. Nie musimy więc wiedzieć (choć powinniśmy), że prąd pędzący po linii na słupach energetycznych to jedno wielkie sito. Zanim prąd z elektrowni, dotrze do naszego gniazdka, pogubi się, rozpłynie w powietrzu. Wysyłanie prądu do naszych domów to jak podlewanie ogródka nadziurkowanym wężem ogrodowym. Straty są potężne.
Pisząc te słowa posiłkowałem się wyliczeniami pewnego znajomego, któremu z tego miejsca dziękuję za pomoc.
Na początek wyjaśnijmy sobie czym jest tzw. "sprawność". No więc , wlewając do baku samochodu 100 litrów benzyny, 35 litrów zużyjemy na poruszanie się samochodu, natomiast 65 litrów zostaje zmarnowana i wylatuje jako spaliny i ciepło, rurą wydechową naszego auta. Tak więc sprawność silnika spalinowego wynosi 35 - 40%. To naprawdę wysoki wynik który z kolei jest wynikiem, prac, doświadczeń z wielu wielu lat.
Wielu teoretyków, ale również ludzi związanych z branżą twierdzi, że sprawność silnika elektrycznego wynosi 90%. Jest to oczywiście prawda, jeśli skrócimy swoje doświadczenia tylko do silnika i nie policzymy tego, co stało się na długo przed naładowaniem akumulatorów. Nikt nie chce wiedzieć, o tym poszatkowanym wężu ogrodowym, który wysyła do nas prąd. Nikt nie chce również słyszeć i rozmawiać o bateriach, których sprawność jest marna. Ile zatem wynosi prawdziwa/rzeczywista sprawność silnika elektrycznego?
18 PROCENT.
Tyle właśnie wynosi sprawność. Podsumujmy:
- elektrownia 35% - tyle osiąga po spaleniu węgla - 65% w komin
- przesył prądu liniami wysokiego napięcia 75% - reszta, 25% to strata wynikająca z technologii przesyłu prądu
- Ładowanie akumulatorów 85% - tylko tyle uzyskamy
- pobór z akumulatora 90% - kolejna strata, tym razem 10%
- silnik elektryczny 90% - kolejne 10%
Razem sprawność 18%. Tak więc, gdyby wymienić silniki spalinowe na elektryczne, na całym świecie, musielibyśmy spalić więcej węgla. Dwukrotnie więcej. Ktoś powie, że paliwo płynne również trzeba przywieźć beczkowozami do stacji paliw. Owszem, to i tak kropla w morzu względem strat z prądu. Lepszym rozwiązaniem jest pociąg, tramwaj czy trolejbus elektryczny. Wprawdzie straty na linii przesyłowej też są, ale jest tu tyle nowych czynników, że trzeba by napisać osobny artykuł, niemniej opłacalność jest dość wysoka. W autach elektrycznych istnieje problem akumulatorów. Niestety to urządzenia potwornie szkodzące środowisku. Nie dość że drogie w produkcji, to szkodliwe po zużyciu. Natomiast na pewno im szybciej ładują się baterie tym szybciej się zużywają. Przecież tego chcemy, jaki sens ma samochód z ładowaniem akumulatorów (tych zwykłych tańszych które są w każdym aucie) ponad 10 godzin? Kto tyle będzie czekał? One również musiałyby ważyć ponad 1.5 tony.
- 10 kg / 1kWh
- na zasięg 500 km, potrzebujemy 180 kWh
- czyli 1800 kg akumulatorów
- z czasem ładowania 10 godzin
Tak więc zwykłe akumulatory nie nadają się. Wymyślono więc akumulatory, z czasem ładowania od 10 do 60 minut. Niestety cena jest zaporowa. Silnik Diesla z jednego litra nafty uzyskuje 4 kWh. 500x9x4/100=180 kWh. Akumulatory kosztują około 400$ za 1 kWh. To jest 7200 $ czyli 288000 zł. Wyobrażacie sobie państwo wizytę w warsztacie i taką oto rozmowę?:
- padły akumulatory
- po dwóch latach? Ile zapłacę za wymianę?
- 288 tysięcy złotych, ale wymianę zrobimy Panu gratis.
Mogłoby być taniej, ale trzeba by więc zasięg tego auta ograniczyć do 100 km, tylko jaki to sens? Akumulator kosztowałby więc 60 tysięcy, ponieważ 500 km dzielimy przez 5 - skoro potrzebujemy przejechać tylko 100 km na jednym ładowaniu. Nie będę rozwijał kolejnego wątku, utylizacji tych baterii. To byłaby katastrofa dla środowiska. W mediach słyszymy, że rura wydechowa silnika spalinowego szkodzi przyrodzie. Owszem, kiedyś słyszałem takie porównanie, które warto zacytować:
"WSZYSTKIE SAMOCHODOWY ŚWIATA PRODUKUJĄ TYLE ZANIECZYSZCEŃ W 10 LAT, ILE PRODUKUJE JEDEN WULKAN W ROK."
Ja myślę, że nawet jeśli teoria jest przesadzona, otwiera nam oczy. Jesteśmy względem przyrody mali. Środowisko doskonale sobie radzi z problemem. Kłopot mają miasta, gdzie nagromadzenie smogu jest duże, ale jest ono spowodowane błędną polityką elektrowni, powinniśmy być zaopatrzeni w elektrociepłownie, które potencjalnie utracone ciepło (to te straty 65%) wykorzystuje na ogrzewanie naszych domostw. Nie zastanawialiście się państwo nigdy, czemu tylko Kraków ma taki problem? Przecież wszędzie opalamy domy węglem. O elektrowniach napisałem osobny artykuł. Jest jeszcze wodór. Niestety polega to na wsadzeniu, prosto mówiąc, w niego prądu (elektroliza). Tak sprężony szuka drogi ucieczki przez wszystkie uszczelki itd. Wsiąka w ścianki zbiornika, zbiornik staje się kruchy jak szkło. Lepiej więc użyć gazu. To jest właśnie rozwiązanie: Jeździć na tradycyjne paliwa płynne, lub tradycyjnie na gaz. Do dziś nie wymyślono nic lepszego.
Pozdrawiam
Grzegorz Wyszyca