Zaloguj się / Zarejestruj się

Prawda leży po środku, być może dlatego wszystkim zawadza...

~Arystoteles Arystoteles

Snowden - film, który został celowo pominięty

Snowden - film, który został celowo pominięty

Snowden - film Oliviera Stone'a. Według oficjalnych recenzji film przedstawia pościg za człowiekiem, który jest demaskatorem naszych czasów. Niestety wszystkie recenzje dobitnie udowadniają prawdziwość teorii spiskowych przedstawionych w filmie. Tu nie tylko o błędy recenzentów chodzi, tu jest coś znacznie więcej, co państwu zamierzam przybliżyć, czy też..., nakreślić.


Ta wspaniała sztuka filmowa Amerykanów we współpracy z Niemcami i Francuzami zaowocowała dziełem godnym mistrza. Film oczywiście nie przedstawia uciekającego w stylu amerykanskim jakiegoś superbohatera - takiej recenzji zapewne chcieliby ludzie, którym sam Snowden nadepnął na odcisk. Ten obraz, to coś znacznie więcej. Jak zatem powinny wyglądać pierwsze słowa recencji, jak powinien wyglad wstęp do recenzji? Reżyserowi jesteśmy winni słowa poprawne, należy wystrzegać się bylajkości:

"Snowden - to obraz człowieka i pracownika wywiadu dojrzewającego do bardzo trudnych decyzji, do decyzji ujawnienia bardzo kontrowersyjnych materiałów dotyczących inwigilacji miliardów ludzi na całym świecie"


Oto wzór. Nie jest żadną ucieczką, nie przedstawia żadnego superbohatera, nie błyszczy żadnymi zbędnymi świecidełkami i tandetnymi efektami specjalnymi. Na początku filmu można odnieść wrażenie tej amerykańskiej tandety, niezbyt zmuszającej do myślenia. Szybko jednak zaczyna się kino ambitne. Myślę, że samym Amerykanom byłoby ciężko stworzyć takie dzieło. W filmie wyraźnie czuć rękę francuską i precyzje niemiecką. Reżyser starał się nakręcić swój utwór w USA, niestety napotkał dość mocny mur u producentów. Żaden z nich nie chciał wesprzeć finansowo tego projektu. Wyemigrował do Europy w poszukiwaniu pieniądza. I to właśnie — wedle mojej opini — zadecydowało, o jakości i wartości tego filmu.  W Polsce film nie odniósł żadnego sukcesu, ale był ku temu powód. Film został zupełnie pominięty przez wszystkie media, przez prasę, telewizję i internet. Nie zauważyłem żadnego plakatu filmowego, tuż przed seansem na próżno było szukać reklamy, nawet przed samym kinem i w nim również. Zastanawiałem się, jak to jest, że w promieniu 100-140 km film nadawany był tylko w jednym kinie, w typowej sieciówce kin. Tym bardziej zdziwiony byłem, kiedy dowiedziałem się, że prezesem tej sieciówki jest Moshe J. (Mooky) Greidinger, Żyd zarządzający razem z bratem teatrami w Izraelu i kinami w Europie środkowo-wschodniej. Zdziwienie polegało na tym, że — jak na ironię — film nie jest korzystny dla elity rządzej światem, do której z pewnością zalicza się prezes Cinema City. Nadawanie filmu wrogiemu samemu sobie jest sprytnym posunięciem. To przecież nic innego jak ujeżdżenie przysłowiowego konia. Po co z nim walczyć, skoro można go usidlić(?) Braki w reklamach to nie wszystko, niekorzystne opinie o filmie pisała nizbyt lubiana gazeta w Polsce i to na grubo przed premierą. Wizyta w kinie zaskoczyła 6 osób. Tyle ludzi zjawiło się w dniu premiery na obszarze liczącym kilkaset tysięcy osób. Z rachunku prawdopodobieństwa jasno wynikałoby, że zjawi się minimum 30 osób, oczywiście przy pełnej polityce reklamowej. Brak reklam i plakatów przyniósł zatem owoce, plan więc został wykonany. Te 6 osób w dniu premiery w Wałbrzychu musiało także zmierzyć się z syfem na sali kinowej. Myślę, że najmniej 1/5 sali kinowej była zaśmiecona. To był brak szacunku do widza. Ciekawe czemu akurat do tego widza. 

Z czystym sumieniem film mogę polecić ambitniejszym gustom ,zwłaszcza w dobie wróżek, wampirków, robocików i czarodziejów.

Pozdrawiam
Grzegorz Stachowiak



 
Dodaj komentarz
Imię lub pseudonim (wymagane)
E-mail (wymagany i niewidoczny dla ogółu)
 
Komentarz:
Zapoznałem się z regulaminem na tej stronie i mam świadomość pełnej odpowiedzialności za swoje opinie i słowa wyrażone w komentarzu (wymagane zaznaczenie).